12/22/2014 05:38:00 PM

Vita Liberata Polska- Samoopalacz

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić moją współpracę z


Zachęcona pochlebnymi opiniami na temat kosmetyków Vita Liberata, oraz fakt że moja wcześniejsza opalenizna już przybladła postanowiłam wypróbować samoopalacza do ciała firmy Vita Liberata. Efekty, które przyniosła mi ta współpraca są zdumiewające.

Informacja pochodząca ze strony internetowej firmy:

Vita Liberata to irlandzka marka specjalizująca się w luksusowych produktach samoopalających, dających naturalny efekt bez smug i zacieków.
 

Do testowania otrzymałam balsam opalający - Tinted Self Tan Lotion . Nigdy nie byłam przekonana co do samoopalaczy, zawsze pozostawiały smugi, brzydko się rozkładały na ciele i zamiast ładnego wyglądu musiałam myśleć co zrobić, żeby zakryć plamy. Dodatkowo efekt po takich samoopalaczach widoczny był po tygodniu używania i zmywał się bardzo szybko, brudziły ubrania, pościel. Nałożyłam więc balsam opalający Vita Liberata z dużą ostrożnością i zostałam niezwykle mile zaskoczona. Po pierwsze nałożyłam balsam na noc, więc obawiałam się, że pościel rano będzie nadawała się do prania, a już nie wspomnę o piżamie, ale było zupełnie inaczej. Balsam nie zabrudził pościeli, ani piżamy. Nie śmierdzi- nie czarujmy się ale wszystkie samoopalacze śmierdzą zazwyczaj, a Vita Liberata nie pozostawia na skórze nieprzyjemnego zapachu. Druga kwestia to sposób nakładania, do balsamu dołączona była także rękawica Vita Liberata do aplikacji balsamu, dzięki temu równomiernie rozprowadziłam balsam po ciele, nie pobrudziłam też rąk. Balsam ma także inne właściwości- poza brązującymi- a mianowicie nawilża i wygładza skórę, jest delikatny i nie powoduje żadnych podrażnień. Moja skóra skłonna do podrażnień przyjęła balsam bardzo dobrze. Idealny produkt dla każdego rodzaju skóry. Opalenizna rozwija się już w ciągu 4-8 godzin i znika po 4-7 dniach. Mój test przeprowadziłam najpierw na nogach;) nałożyłam na noc balsam, a rano moja skóra była już ładnie opalona- kolor skóry po balsamach samoopalających zazwyczaj jest żółta i brzydka- a tutaj kolor skóry jest bardzo naturalny. Przez kolejne 3 dni nakładałam balsam na nogi i 3 dnia aż nie mogłam wyjść z podziwu, jak mocno opalone miałam nogi, były wprost jak u mulatki, nawet mąż się śmiał, że nogi mulatki,a  reszta to bladus (mam jasną karnacje). Przez kolejne dni nie używałam balsamu, czekając kiedy opalenizna zacznie znikać, u mnie ledwie widoczna zmiana nastąpiła 4 dnia, ale to naprawdę ledwie widoczna i tak naprawdę to dopiero 8-9 dzień  od przerwy w używaniu balsamu zauważyłam, że opalenizna zniknęła. To duży plus dla balsamu, ponieważ nie da się go zmyć, tzn. efektu opalenizny. Ja próbowałam zetrzeć opaleniznę namydloną gąbka i nadal się utrzymywała bez znaczących zmian w odcieniu. Dzisiaj odważyłam się posmarować ręce brzuch i plecy , po 4 godzinach miałam na skórze ładną opaleniznę, mąż był zachwycony, bo ja bladus wreszcie trochę życia dostałam. Zawsze myślałam, że nie ma balsamu opalającego, który nie śmierdzi, no i bardzo pozytywnie jestem zaskoczona, bo ani na skórze rąk, ani na skórze nóg nie czuję żadnego nieprzyjemnego zapachu, skóra wygląda zdrowo i widać też nawilżenie. Czemu widać nawilżenie? Moja skóra w okresie zimy robi się sucha, szorstka a po kąpieli biała, teraz nie mam tego problemu, dodatkowo stała się bardziej elastyczna.
Kolejnym plusem jest ulotka. Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze pierwsze co czytam ulotki, no i pierwszy raz tez spotkałam się z taka ulotką. Producent zadbał żeby była przejrzysta i nadkładanie balsamu na każdą partię ciała opisuje z osobna. Jest to duże ułatwienie, no i przede wszystkim gwarantuje efekt WOW. Producent uświadomił mi mój wieloletni błąd przy stosowaniu balsamów brązujących. Co robiłam? Nakładałam balsam jak leci, tam gdzie mi ręka się położyła tam zaczynałam smarować, a w ulotce wyczytałam jak prawidłowo nasmarować ciało balsamem, pewnie w tym tkwi sekret opalenizny bez smug. Nie mam tez już problemu ze zbyt ciemnymi kostkami czy kolanami, bo i w tym przypadku popełniałam błąd nakładania balsamów.
Vita Liberata to firma specjalizująca się w kosmetykach samoopalających najwyższej jakości. Produkty są przede wszystkim skuteczne, nie pozostawiają brzydkich smug i zapachów, są tez bardzo wydajne i trwałe. Ja jestem oczarowana moim balsamem i na pewno jak będę miała okazję wypróbuje także inne kosmetyki tej firmy.





A Wam polecam odwiedzić stronę VITA LIBERATA oraz FB

5 komentarzy:

  1. Przyznam szczerze, że jakoś nigdy nie mogłam się do takich balsamów przekonać. Widzę jednak, że ty też a ten polecasz. Hmy zaciekawiłaś mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny fajny produkt jakoś nie za specjalnie jestem fanatyczką takich preparatów ale widzę,że z tego jesteś bardzo zadowolona.Jak widać do wszystkiego trzeba mieć wprawę i czytać ulotki,żeby nie wyglądać jak jakieś zombi :) Można świetnie wyglądać na Sylwestra i nie trzeba chodzić do solarium by mieć piękną opaleniznę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super czegoś takiego potrzebuję :) Bez smug, naturalna opalenizna. Hmm no to koniecznie muszę zajrzeć na ich stronkę

    OdpowiedzUsuń
  4. mile
    jestem zaskoczona ta opinia do tej pory niemialam dobrego balsamu
    opalajacego solarium odpada slonca musze unikac i czesto chodze blada a
    teraz wiem co uzyc i chetnie go przetestuje

    OdpowiedzUsuń
  5. swietna opinia :) godny polecenia balsam

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 WYCHOWUJE I TESTUJE , Blogger